Dzisiaj zapraszam na absolutny bałkański klasyk. Świetnie smakuje na zimno i na ciepło, może być przekąską, ale też obiadem. Jako że jechałam na turniej z moja drużyną, postanowiłam zrobić coś smacznego, małego, poręcznego, ale jednocześnie sycącego, no i padło na sarmi.Składniki:
* słoik marynowanych liści wina (do kupienia w wielu sklepach w Polsce, można też zrobić samemu)
* mielone mięso jagnięce (wiem, wiem, wiem.. nie do kupienia w Polsce, więc postarajcie się chociaż o cielęcinę, jeśli z tym też będzie problem, a nie wątpię, to ostatecznie stosujemy mieszankę wieprzowo-wołową - ale tylko OSTATECZNIE)
* jajko
* ryż
* por
* masło
* mąka
* sól, pieprz, mielona paparyka
Liście delikatnie wyciągamy ze słoika i pod bieżącą letnią wodą staramy się je rozwinąć nie uszkadzając ich. Użycie wody jest w sumie konieczne, ponieważ ta zalewa jest strasznie słona i sarmi będą niejadalne. W między czasie szatkujemy pora, wrzucamy na patelnie na masło, a po chwili dodajemy mięso. Farsz jest ultra prosty do zrobienia. Kiedy mięso się trochę przysmaży, wrzucamy ugotowany wcześniej ryż (może być trochę niedogotowany, nie rozwali nam się wtedy na patelni), jajo, trochę mielonej papryki, sól (nie za dużo, bo liście są nadal słone), pieprz i ja do smaku wlałam trochę bulionu. Zostawiamy farsz na patelni, żeby się trochę pokisił, aż mięso będzie dobre. No i teraz w sumie najtrudniejsze. Kładziemy sobie liść np. na desce, tak, żeby wglądał jak liść na fladze Kanady, czyli "dupką" w nasza stronę. Nakładamy trochę farszu (nie za dużo, nie za mało, kwestia wprawy) i zawijamy tak jak na obrazkach poniżej :)
Jak widać na załączonych obrazkach, nie jest to jakaś straszna filozofia. Na pewno jest to o wiele łatwiejsze, niż zawijanie w liście kapusty, które są twardsze i mniej elastyczne. Natomiast z mojego punktu widzenia, najgorzej jest jeśli liście są zbyt "rozcapierzone", takie postrzępione i zbyt "palczaste", bo wtedy ciężko zawinąć je tak, żeby nie wysypywał się farsz. Generalnie w słoiku jest cała masa liści, więc proponuje wybrać te, które są najbardziej "pełne". Zawinięte sarmi są właściwie już gotowe.
Trzeba jeszcze zrobić zasmażkę - dla dbających o linię - można sobie darować tę część. Ale to jest strona u kuchni bałkańskiej, nie o dietach, więc pakujemy trochę masła na patelnie, wrzucamy paprykę i mąkę i smażymy mieszając, aż się ładnie spieni i nabierze fajnego koloru. Zalewamy tym sarmi.
Spakowałam sarmi do pudełka i pojechałam na turniej. Niestety cała historia skończyła się dla mnie dosyć fatalnie, ale jak widzicie na załączonym obrazku, sarmi służyło mi za pociechę :) Resztki leżą w pudełku pod tą białą rurką z super fajowym gazem, który doprowadził mnie do totalnie histerycznego śmiechu :)