poniedziałek, 22 listopada 2010

Grill na 3 sposoby


Grill... słowo klucz na Bałkanach. Wszystko kończy i zaczyna się na grillu. Pogrzeby, narodziny, chrzciny, wojny, pokoje, święta i długie wikendy... grill zawsze im towarzyszy. Jeśli wydaje wam się, że wasze grille na wikend majowy mają coś wspólnego z prawdziwym "roštiljem"/"skarą", to ja wam powiem - gówno wiecie o grillu :P ;) Sorry. Po pierwsze, na Bałkanach generalnie jest cieplej (co ułatwia grillowanie w sposób oczywisty). Po drugie, znowu tureckie zwyczaje miały tutaj duży wpływ. Grill na Bałkanach to prawie religia. Można go robić na metalowych prętach (to tak po naszemu), albo na takim płaskim ruszcie (obrazowo - wielki, płaski kawałek metalu, bez dziurek, prętów itp). Chciałam wam tutaj pokazać moje 3 ulubione sposoby konsumowania w wersji grillowej (z podgrupami).

Jedziemy do Czarogóry. Dopiero co przyjechaliśmy, więc chwilowo nie mamy czasu na rozstawianie sprzętu. Wpadamy do sklepu mięsnego, mówimy "daj mi kobieto ćevapa" i pani wrzuca nam go na ruszt (tak! pani w mięsnym ma grilla). W między czasie kupujemy bułkę.



 

 Już po chwili wcinamy ciepłe mięsko, którego smaku nie potraficie sobie wyobrazić. Pakujemy trochę mięcha do torby (surowego), dokupujemy parę ryb i jedziemy do domu. Robimy sałatki, wyłudzamy butelkę rakiji od sąsiada i przygotowujemy mięso. Ważnym elementem takiej imprezki jest przygotowanie mazidła - drobno kroimy zieloną pietruszkę, sporo czosnku i zalewamy oliwą. Z drugiej natki pietruszki robimy sobie pędzelek i tym smarujemy grillujące się mięso. O sałatkach opowiem wam później. Rozpalamy węgiel i idziemy zwołać sąsiadów.



Grill numer 2. Jest zimno, bo zimą musi być zimno, pani kierowniczko - parafrazując znany film:) Więc jedziemy do Serbii i siadamy niby w pierwszej lepszej spelunie. Nie ma lekko - nie łatwo znaleźć pierwszą lepsza spelunę. Do tego potrzebne są lata praktyki, albo dobry przewodnik w postaci konduktora. W spelunie pytamy co mają i zamawiamy.


Grill numer 3, to oczywiście niezawodny sposób na grilla ogrodowego - wypad do Wojwodiny. Mięso jest świeże, bo właśnie sąsiad zarżnął świniaka ;) Dobre mięso nie potrzebuje wielu przypraw. Już sól to za dużo. Grillujemy. Każdy gotowy kawałek mięsa wrzucamy do garnka z przykrywką. Na koniec, kiedy całe mięso będzie zgrillowane, do garnka wsypujemy posiekaną cebulę (duuuuuuużo) i dobrze wszystko mieszamy. Dzięki temu procesowi mięso nabierze nowego, niespotykanego smaku, a cebula lekko się zaparzy. Uwierzcie, nie ma nic lepszego. Jemy i pijemy. Smacznego :) Prijatno!






5 komentarzy:

  1. Trzecią opcję często praktykuję latem oraz właśnie wtedy gdy ktoś z sąsiadów zabija świniaka lub cielaka. Oni oporządzają zwierza,a świeże mięso ląduje na roštilju w formie tej metalowej płytki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjątka z Budvy fajne, bo sam tam robie zakupy tj. w tem supermarkiecie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo z Baru, z targu, gdzie Cudesa od Mesa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No wlasnie... z Baru, nie z Budvy :) Poza tym mam przykra wiadomosc - nie ma juz tych sklepow. Nie wiem co sie stalo, ale musial byc gruby przekret. Teraz sa sklepy "Francy", ktore niestety nie sa nawet w polowie tak dobre.

    OdpowiedzUsuń